In case of further interest in archive documents please contact gerald.mozetic@uni-graz.at or reinhard.mueller@uni-graz.at
[home]
Ludwik Gumplowicz, Ośm Listów z Wiednia. W Krakowie, Wytłoczono u Władysława Jaworskiego. 1867.
Ośm listów z Wiednia [VII. Niemcy.]
Ludwik Gumplowicz
52
VII
(Oni i my – Haxthausen – Aschbach – Stein – Zeissberg – Brunner a nasi młodzi pisarze).
W usposobieniu umysłowem Niemców jest pewna giętkość duchowa, która może najwybitniejszą stanowi różnicę między nimi a nami. Niemiec na polu umysłowem jest niby żołnierz z profesji, który walczy wszędzie i zawsze, nie wiele pytając za jaką walczy sprawę, po jakiej walczy stronie – byle tylko żołnierskie to rzemiosło dostarczyło trochę chleba i trochę sławy. Gotów on jest każdej chwili zwrócić ostrze miecza swego przeciw dawnym swym towarzyszom broni, gotów każdej chwili poświęcić całe życie swe sprawie wcale mu obcej.
Jak z przeludnienia Niemiec i nadmiaru ich produkcji umysłowej, tak też z tej Niemców giętkości duchowej największe ciągną korzyści Rosja i Austrja.
53
Trudno potępić Rosję dla tego, że ściąga niemieckie siły materjalne i moralne, aby niemi własny podnieść kraj i lud; ale inaczej wcale zapatrywać się trzeba na stosunek Rosji do tej zgrai literatów niemieckich, stojących na jej żołdzie, których zadaniem jest roztrębywać sławę jej po całym świecie cywilizowanym, głosić wielkość i chwałę jej, wielkoduszność carów, mądrość ich rządu, wolność i swobodę rosyjskiego narodu. Pełno nietylko w Rosji samej, ale i w Niemczech tych literatów na rosyjskim żołdzie; do którego pisma periodycznego, czy to politycznego czy literackiego zajrzysz, znajdziesz płatne ich o Rosji artykuły i rozprawy. W handlu księgarskim co chwila nowe pojawiają się płody poświęcone Rosji. Są tacy, którzy całe życie i zawód swój literacki poświęcają nędznemu zadaniu rozsławiania Rosji przed światem. Do tych ostatnich należy Westfalczyk baron Haxthausen. Najświeższym płodem pióra jego jest dziełko: Die ländliche Verfassung Russlands. Autor chciałby wmówić w świat, że nie ma lepszej, mądrzejszej i liberalniejszej organizacji ludu wiejskiego, jak w dzisiejszej Rosji; że ostatnia przemiana stosunków włościańskich w Rosji jednym zamachem postawiła carat na czele cywilizowanych narodów i uczyniła zeń wzór godny naśladowania dla całego świata. Zkądżeż jednak autor zaczerpnął tych wiadomości o ludzie rosyjskim i jego stosunkach? Czy może z własnego zapatrywania się? Bynajmniej – szanowny autor, który tyle o Rosji pisze, nie umie po rosyjsku, nie rozumie języka ludu rosyjskiego. Jedyne
54
źródło wiadomości jego, na które często się powołuje, jest: „man schreibt mir aus Petersburg”.... Nie trudno odgadnąć że tajemniczem tem źródłem jest rządowe rosyjskie natchnienie.
W tym stosunku Rosji do niemieckich literatów trudno rozstrzygnąć, po której stronie więcej jest obłudy i fałszu. Jakkolwiekbądź, Rosja używa tylko politycznego środka, który się jej nastręcza; ale naród niemiecki nigdy z dziejów ducha swego nie zmyje plamy zaprzędania Moskwie tylu sił umysłowych na tak nędzne cele.
Trzeba przyznać, że stosunek Austrji do literatów i uczonych niemieckich jest nieco odmienny, i że przy zetknięciu się ich wzajemnem, owa giętkość duchowa Niemców w nie tak brzydkiem występuje świetle. Już w przeszłym liście wspomniałem, że niemieckie rządy w Austrji zmuszone były w celach germanizacyjnych oprowadzać artystów, literatów i uczonych niemieckich z Niemiec, gdyż Austrja sama nigdy nie obfitowała w reprezentantów kultury niemieckiej. Niedowierzający mi czytelnik niechaj zajrzy do niedawno tu w Wiedniu wyszlej książeczki pod tytułem: „Heinrich Anschütz. Erinnerungen aus dessen Leben und Werken”, a znajdzie tam potwierdzenie zdania tego przez człowieka – którego zaiste nikt w tym punkcie o przesadę obwiniać nie będzie – przez cesarza austrjackiego Franciszka I. Książeczka powyższa zawiera pamiętniki najznakomitszego artysty dramatycznego „austrjackiego” to jest za wiejkie sumy angażowanego w te
55
atrze nadwornym (burgowym) wiedeńskim; bo genjalny aktor Anschütz, jak wszyscy znakomici reprezentanci sztuki, umiejętności i literatury niemieckiej w Austrji, a mianowicie w Wiedniu, sprowadzony był także „ von draussen”. Pewnego razu pokłóciwszy się z dyrekcją teatru Anschütz postanowił opuścić Wiedeń. Cesarz Franciszek I zaprosił go do siebie chcąc sprawę załagodzić. Anschütz skarżył się na dyrekcję, która niedawno temu nie chciała mu dać urlopu na małą wycieczkę do Niemiec. „Obawiała się zapewne – odrzekł mu cesarz – abyś wyjechawszy raz, nie wrócił więcej. Już nam z kilkoma tak się powiodło. Chętnie bym przyjął Austrjaków do teatru mego – ale trudno, bo najzdolniejsi zazwyczaj są cudzoziemscy [5] ” (to jest z Niemiec).
Tak jest – świętą prawdę zawierają słowa cesarza Franciszka I, najzdolniejsi Niemcy w Austrji, nie są Austrjakami. Pomińmy już przybytki sztuki, w których tutaj jedynie Niemcy zajmują znakomite miejsce; zajrzyjmy do nakładów naukowych, do uniwersytetu wiedeńskiego. Pytaj się uczniów wydziału prawnego i filozoficznego o najlepszych profesorów; wymienią ci
56
samych cudzoziemców – Niemców. Pierwsze miejsce między tymi zajmują Aschbach i Stein.
Józef Aschbach, znakomity historyk niemiecki, urodził się roku 1801 w środkowych Niemczech w miasteczku Höchst nad Menem w księstwie Nassauskiem. Kształcił się w Heidelbergu pod Schlosserem. Od roku 1823 był profesorem we Frankfurcie nad Menem; od roku 1842 aż do roku 1853 w Bonnie. Te trzydzieści lat profesorstwa w Niemczech są czasem najpiękniejszej czynności literackiej Aschbacha; w tym przeciągu czasu napisał on najcelniejsze swe dzieła historyczne poświęcone dziejom Hiszpanji; Historję Wizygotów, historję Omajadów w Hiszpanji i historję Hiszpanji i Portugalji za czasów Almorawidów i Almohadów. Mniejszej wartości umiejętnej, ale większego dla nas interesu, jest późniejsze dzieło jego; Historja cesarza Zygmunta I (Luxemburczyka), które wyszło w Hamburgu między rokiem 1838 – 1845. Sława 52letniego historyka i profesora w Bonnie zwróciła na niego oczy rządu austrjackiego. W roku 1853 ofiarowano mu profesurę hisrorji na uniwersytecie wiedeńskim, którą przyjął. Gotówbym byl wierzyć, że nietylko sława jego, ale także jeden szczególny rys w usposobieniu umysłowem i w kierunku jego prac literackich uczynił Aschbacha pożądanym rządowi austrjackiemu. Zważmy, że we wszystkich wspomnianych tu pracach Asclibacha już co do wyboru przedmiotu brak wszelkiego kierunku narodowego, wszelkiej tendencji narodowej; są to raczej prace „kosmopolityczne”. Jest to zjawisko, któ
57
re u nas tak rzadkie, w Niemczech często się powtarza. Uczony Nassauczyk, w przeszłości małej swej ojczyzny, swego „engeres Vaterland” nie znalazł może nic, coby ducha podniosło, coby serce ogrzało. Szlachetny jego zapał historyczny w przeszłości własnej ojczyzny nie znalazłszy godnego przedmiotu, nie znalazłszy zaspokojenia, szukać go musiał w dziejach obcych. Oto jest cała tajemnica kosmopolityzmu niemieckiego. Niezadowolnieni nędznemi stosunkami politycznemi własnej ojczyzny w Niemczech, ludzie gorętszego serca, żywszego uczucia, rzucali się w objęcia innym narodowościom, lub nawet całej ludzkości, upiękniająe ten akt rozpaczy nazwą „kosmopolityzmu”. Otóż w tem znaczeniu najcelniejsze dzieła Aschbacha o dziejach Hiszpanji są także „kosmopolityczne". A kiedy w jednem z późniejszych dzieł zwrócił się do historji Niemiec, bardzo to charakteryzuje pierwotny jego kierunek i zupełną bezbarwność narodową, że obrał sobie za bohatera czterotomowego dzieła człowieka, który po kolei był królem polskim, węgierskim, czeskim i niemieckim, a nareszcie cesarzem rzymskim – człowieka bez wszelkiej barwy narodowej, prototyp kosmopolitów niemieckich. Nie mylę się może, jeżeli mniemam, że właśnie ta bezbarwność narodowa tem milszym i pożądanszym uczyniła Aschbacha rządowi austrjackiemu, i że ten, trafnym instynktem może przeczuwał, że kosmopolityczny pisarz łatwo w austrjackiego się przemieni. Tak też się stało. Ledwie w roku 1853 objął Aschbach katedrę wiedeńską, już wszystkie prace jego
58
historyczne krążą koło początku Austrji, koło jej dziejów wewnętrznych jej życia duchowego. Do rzędu pierwszy prac należą rozprawy: „o stacjach wojskowych rzymskich w Norikum", „o kamiennym moście nad Dunajem Trajana" itp. Prace te są ozdobą sprawozdań c. k. akademji wiedeńskiej, której członkiem Aschbach stał się w roku 1855. Do rzędu drugich prac należy przedewszystkiem wyszła niedawno, na uczczenie 500 jubileuszu założenia uniwersytetu wiedeńskiego, historja tegoż zakładu naukowego. Dziełem tem Aschbach wstąpił w szereg pisarzy austrjackich, a to nietylko ze względu na przedmiot, który traktuje, ale co ważniejsza, także ze względu na cały ton dzieła. W atmosferze dzieła tego czuć prąd austrjacki. Dotychczas wyszedł dopiero pierwszy tom, który obejmuje dzieje wszechnicy wiedeńskiej w pierwszych stu latach jej istnienia, tj. od roku 1365 aż do 1465. Zaraz w przedmowie kładzie autor nacisk na to, że uniwersytety dopóty tylko kwitły, dopóki były wspólne wszystkim narodom; jak tylko się stały krajowemi i narodowemi „National Universitäten“, natedy upadły, Jest to zdanie, mogące tylko być zastosowane do wszechnicy wiedeńskiej, bo ta nie mając nigdy w własnym narodzie, ani w żadnej własnej narodowości silnej podstawy, mogła tylko kwitnąć jako wspólne wielu różnych narodów ognisko umiejętne. Skazana ua własne siły, na własny kraj i naród, musiała coraz więcej upadać. Nie byłby też zdania tego wyrzekł profesor Aschbach, gdyby badając dzieje wszechnicy wiedeńskiej w prze
59
ciągu czasu od roku 1365 do 1465 był raczył rzucić okiem na ościenną Polskę i na ówczesny stan uniwersytetu krakowskiego, założonego w roku 1364, więc o jeden rok starszego, aniżeli wiedeński. Był to uniwersytet czysto-narodowy, a przecież nierównie wyżej stał wtedy, aniżeli kosmopolityczny uniwersytet wiedeński. Ale profesor Aschbach w pierwszym tym tomie dzieła swego o wszechnicy krakowskiej, która przecież tak wielką w owym czasie grała rolę i tak znakomite zajmowała stanowisko, ani jednem nie wspomniał słówkiem. Uważamy to za jeden z charakterystycznych rysów tej książki. Innym jej rysem charakterystycznym jest opozycja i nienawistny ton przeciw Czechom i uniwersytetowi pragskiemu. Aschbach w niekorzystnym świetle przedstawia zabiegi i intrygi króla Czeskiego Karola IV na dworze papiezkim, aby udaremnić usiłowania austrjackiego księcia Rudolfa IV, mające na celu założenie uniwersytetu w Wiedniu. Porównywając czeskiego Karola IV z austrjackim Rudolfem IV, na niekorzyść pierwszego podnosi on wysokie znaczenie ostatniego itd. Słowem, wielki historyk niemiecki w niniejszem dziele stał się już kompletnie gorliwym pisarzem austrjackim.
Daleko jaskrawiej jednak aniżeli u Aschbacha::ASCHBACH, metamarfoza ta występuje u kolegi jego na wszechnicy wiedeńskiej, prof. Ludwika Steina.
Stein urodzony roku 1813 w Eckernförde w południowym Szlezwiku pod panowaniem duńskiem, kształcił się w szkołach duńskich; odznaczywszy się
60
zdolnościami, a będąc ubogim, od duńskiego rządu otrzymał na wsparcie stypendjum. To też w pierwszym dziele swem, jakby wywdzięczając się za otrzymane wsparcie, traktował rzecz narodową duńską, a mianowicie: historję duńskiego postępowania sądowego. Pojechawszy potem na dłuższy pobyt do Paryża w celu dalszego wykształcenia się, zajmował się gorliwie historją Francji i jej ruchami socjalnymi naszego stulecia. Owocem studjów jego w tym kierunku jest główne dzieło jego: „O socjalizmie i komunizmie dzisiejszej Francji”, które wyszło jeszcze przed rokiem 1848. Temu dziełu szczególnie zawdzięcza Stein sławę swoją. Późniejszym jeszcze owocem owych studjów francuskich jest wydane wspólnie z prawnikiem niemieckim Warnkönigem dzieło: „Historja prawa i rządu francuskiego”.
Wróciwszy z Paryża, Stein objął katedrę uniwersytecką w Kiel. W roku 1853 równocześnie prawie z prof. Aschbachem powołany został na uniwersytet wiedeński, gdzie miewa prelekcje prawniczo-filozoficzne i ekonomiczno-polityczne. Od czasu pobytu Steina w Wiedniu czynność jego literacka wcale odmienny wzięła kierunek – to samo znowu, co powyżej u Aschbacha zjawisko: z niemieckiege pisarza kosmopolitycznego stał się pisarz austrjacki. Ten stanowczy i nagły zwrot w kierunku prac swych objawił on najsamprzód w dwóch krótko jedna po drugiej wydanych broszurach w roku 1866: „Die Grundlagen und Aufgaben des künftigen Friedens” i „Oesterreich und der Frieden”. Ktoby bro
61
szury te przeczytał nie wiedząc, że autor ich jest Szlezwiczaninem, przysiągłby, że musi być Austrjakiem; ktoby nie wiedział, że kolebka Steina stała z tamtej strony Eidery, przysiągłby, że autor tych broszur nad Dunajem, pod turmem św. Szczepana się urodził – takie w tych broszurach występuje głębokie przekonanie o wysokiem powołaniu, o wielkiej misji historycznej Austrji. Austrja ma być pośredniczką między zachodnią i środkową Europą a całym południowym wschodem Europy; ona krajów naddunajskich skarby ma uczynić przystępnemi dla Europy. Ma się rozumieć, że w tym celu Austrja powołaną jest do panowania nad tym całym południowym wschodem Europy, nawet daleko po za istotne jej dzisiejsze granice. Autor w naturze rzeczy, w geograficznem położeniu Wiednia znajduje uzasadnienie tego zdania: ponieważ w tej całej równinie, która leży na północy Wiednia, przerzynają się wszystkie linie bieżące ze wschodu Europy na zachód, dla tego Wiedeń powołany jest do panowania nad europejskim wschodem. Nie jest to tylko patrjotyzm austrjacki, który w tych dwóch broszurach występuje; jest to więcej, jest to fanatyzm austrjacki – a co najdziwniejsza, fanatyzm austrjacki Szlezwiczanina!
Czynność Steina w Wiedniu jest nadzwyczaj wielostronna i płodna. Jako profesor ekonomji politycznej i umiejętności politycznych porywającym wykładem wywiera on wielki wpływ na słuchaczów; co w wykładach tych przede wszystkiem go znamionuje, jest to
62
wykrywanie sprężyn ekonomicznych we wszystkich przeistoczeniach państwowych i dziejach konstytucyjnych. Nie mniej ważną jest czynność jego na polu praktycznem. Jest on członkiem centralnej komisji statystycznej, i w sprawach bieżących jako znakomity publicysta „austrjacki” żywy bierze udział.
Trzeba przyznać, że tak Rosja jak i Austrja, duchowy kapitał niemiecki mądrze bardzo na swoją obracają korzyść, i małym stósunkowo nakładem wielki z niego ciągną pożytek; bo w jakimże stosunku do osiąganych celów politycznych zostawają obracane nań środki, owe fundusze, zbierane od podległych ludów, płacących wysokie podatki?
Wskazane tu postępowanie Rosji i Austrji, odkrywa nam jedne z najważniejszych dźwigni nowożytnego życia politycznego – i w tym punkcie dla nas jeszcze niestety może być pouczającem. Dźwignią tą polityczną jest umiejętność i literatura.
My dalecy jeszcze jesteśmy od należytego ocenienia tego wielce ważnego środka politycznego, od poznania wielkiej jego doniosłości w życiu politycznem nowożytnych czasów, bo u nas opinja publiczna co do środków w walce politycznej kręci się w błędnem kole między dyplomacją a powstaniem. Kiedyż dojdziemy do słusznego ocenienia tej potęgi, która się zowie oświatą?....
Zdaje mi się, że na oświatę i podniesienie ducha narodowego jako dźwignię i środki polityczne za mało u nas, daleko mniej aniżeliby się należało, zwracają
63
uwagi. Czyż nie jest najlepszą prowincji naszej charakterystyką, że ciało polityczne wyszło z jej wyborów, zacząwszy od sprawy głodowej, wiele jeszcze innych załatwiło spraw ważnych i mniej ważnych, krom jednej; sprawy wychowania, sprawy szkół i uniwersytetów! A przecież jest to sprawa co najmniej równie nagła jak sprawa głodowa. Boć po wsiach i polach naszych jeden był tylko rok nieurodzaju; a na niwie oświaty naszej już tyle dziesiątek liczymy lat nieurodzajnych!
Prawda, że życie fizjczne nie może się długo obejść bez żywności i pokarmu, ależ jak długo już życie narodowe nasze cierpi najokropniejszy głód! Jak długo już duch narodowy u nas nie bywa podsycany zdrowym pokarmem prawdziwej oświaty, ale po szkołach i uniwersytetach naszych zażywać musiał przeróżnych lekarstw i mikstur, zapisywanych mu przez rożnych śp. lekarzy niemieckich w Wiedniu, przez Bachów, Thunów i Szmerlingów, przyrządzanych przez takich aptekarzy jak Helfert et consortes, a rozdawanych mu przez te tłumy nauczycieli, docentów i profesorów, wysyłanych rokrocznie w tym celu do prowincji naszej? Jestto temat niewyczerpany; lecz rzućmy choć krótki rzut oka na tych docentów, profesorów itp. Szkołą ich jest Wiedeń, uniwersytet i zakłady naukowe wiedeńskie; ich nauczycielami są owi „von draussen” przywołani Niemcy; z pochodzenia są oni najczęściej Czesi, ale są między nimi także pochodzący z innych krajów dziedzicznych. Wielki kontyngent
64
stawia sam Wiedeń; nie przyznawają się oni jednak do żadnej takiej małej ojczyzny, którą, tylko urzędownie jako „engeres Vaterland” wymieniają — natomiast ojczyzną ich jest „Austrja” notabenedas weitere Vaterland“. Misja ich była wielka. „Idźcie i nauczajcie narody”, mawiały do nich ministerstwa niemieckie i komisarze egzaminacyjni w Wiedniu; a oni szli w obce kraje, zajmowali posady nauczycieli i profesorów „w prowincjach”, i z katedr swych wiernie prawili, cokolwiek w wiedeńskich uczono ich szkołach, o powołaniu Austrji, o zupełnej jedności państwa austrjackiego, o korzyściach i dobrodziejstwach germanizacji, o bezzasadności wszelkich tendencyj narodowych, o wzniosłem i wysokiem znaczeniu idei państwa, która się unosi po nad wszelkie płytkie pojęcia o narodowości itp. Wielcy to byli ludzie....
Nie wymienię tu tych starych, których wszyscy znamy, którzy żyją w wspomnieniach naszych gimnazjalnych i uniwersyteckich; musiałbym grzechy wyliczać i mgliste kreślić żywoty. Wolę pomówić tylko o dwóch ostatnich, najmłodszych i niewinnych starego systemu tego reprezentantach u nas w Galicji, o dwóch profesorach lwowskiego uniwersytetu pp. Zeisbergu i Brunerze. Obaj rodzeni Austrjacy, przed trzema dopiero laty ukończyli uniwersytet wiedeński. Istnieje na uniwersytecie tym odrębny wcale wydział, poświęcony wyłącznie historji austrjackiej: Institut für österreichische Geschichtsforschung. Studjom w tym wydziale najwięcej poświęcali się dwaj młodzieńcy. Nie wiem czem w licz
65
bie innych słuchaczów odznaczał się Zeisberg, chyba że w młodym wieku przedstawiał już kompletny typ niemieckiego uczonego: młodzieniec blady, chorowitej powierzchowności, przez zamglone szkła okularów nieruchomem na świat spoglądał okiem. Kolega jego Brunner, przedstawiał inny typ niemieeki, tamtemu wprost przeciwny; typ poety niemieckiego. Postać wysoka, długie jasno błąd kędziory, spadające na barki, wszystko a la Rückert, w samej rzeczy, Brunner słynął na uniwersytecie z płodów poetyckich i pisał wiersze na cześć Szylera.
Wstąpiwszy do instytutu „für österreichische Geschichtsforschung” jako „Zöglinge”, mieli już tem samem zapewnioną sobie przyszłość. Bo instytut ten, założony pod rządem ministerstw niemieckich, ma zadanie wykształcić historyków specjalnie austrjackich, to jest takich, którzyby dzieje Austrji i ludów jej podległych w duchu polityki ministerstw niemieckich traktowali, opisywali i słuchaczom słowiańsko-magiarskich uniwersytetów, skazanych na słuchanie ich wykładów, wykładali. Kto więc wstąpiwszy do instytutu, rzemiosłu temu dobrowolnie się poświęcił, ten już liczyć mógł na prędkie pomieszczenie.
Ale wróćmy do dwóch najmłodszych profesorów lwowskich. Po ukończeniu własnych studjów uniwersyteckich w Wiedniu, a krótko przed objęciem katedr lwowskich, każdy z nich napisał „dzieło” – jako owoc studjów w instytucie historycznym, a zarazem dowód uzdolnienia swego do objęcia katedry.
66
Rzućmy okiem na te „dzieła”.
Jednem z przedsięwzięć literackich, które wyszły z inicjatywy ministerstwa Szmerlinga i pod jego rozwijały się opieka, był zbiór pisemek historycznych pod nazwą: „Oesterreichische Geschichte fur das Volk”. Złożyli się na to dzieło zbiorowe równie profesorowie jak i uczniowie „instytutu”, jest tam między współpracownikami i osławiony ultramontanin Helfert i znany w Galicji dyrektor policji Sacher – Masoch i historjograf austrjacki Arneth. Trzeci tomik tego zbioru nosi nazwę; „Blüthe der nationalen Dynastien in den osterreichischen, böhmischen und ungarischen Ländern, von 1000 bis 1276”. Jest to dzieło Zeissberga. Zawiera ono dzieje krajów później do państwa austrjackiego należących, w przeciągu czasu od roku 1000 aż do 1276. Wypływa to z natury rzeczy, że dziełko to składa się z krótkich ustępów, powyrywanych z całości dziejów czeskich, węgierskich, niemieckich i ustępu z dziejów monarchji austrjackiej. Że autor nie potrafił różne te ustępy pod jeden zebrać wyższy punkt widzenia, nie będziemy go o to winić, bo winą tego jest raczej natura przedmiotu, czysta niemożliwość spojenia w jedne całość różnorodnych ustępów, z których kaźden z innej harmonijnej wyrwany jest całości. Ale wolno jest zapytać się, czy przynajmniej pojedyncze te ustępy opowiadane są pięknie, czy w każdem z nich zosobna przebija jaka myśl autora, czy one mają jaką wartość umiejętną, czy literacką? Na wszystkie te pytania stanowczem możemy odpowiedzieć: „nie”. W obce krytyki umiejętnej i
67
literackiej dziełko to nie ma żadnych zalet. Czy wobec dawnego systemu miało jakie zalety? –być może! Być może łatwo, że z całego planu urzędowego zbioru historji austrjackiej wypadło, aby właśnie ten perjod oddzielnych narodowych rządów w najgorszem wystawić świetle, aby „ludowi” w perjodzie tym przedstawić obraz jałowy, suchy, bezbarwny, bez wszelkiej myśli wyższej, bez żadnego stanowiska wyższego; jeżeli może tak się rzecz miała, to przyznać trzeba, że autor doskonale wywiązał się z zadania swego.
Z rozprawki Brunnera: „Das gerichtliche Exemtionsrecht der Babenberger”, przemawia duch więcej badawczy i samodzielny.
Wiadomo, jaką rolę odgrywały w średnich wiekach exemcje z pod władzy sądów zwyczajnych. Brunner rozbiera kwestję: kto w monarchji austrjackiej za Babenbergów udzielał te exemcje, czy król niemiecki, czy książęta babenbergscy. Kwestja ta ma niejaką ważność, ponieważ dotyczy stósunku królów niemieckich do władzy książęcej. Brunner stara się udowodnić, że od roku 1166 aż do roku 1246, władza udzielania exemcji w Austrji, nie była już u króla, ale u książąt babenbergskich. Widzimy więc, że 71 stronnic liczące pisemko Brunnera ma koloryt patrjotyczny austrjacki w najściślejszym słowa tego znaczeniu; występuje bowiem autor w obronie władzy i stanowiska marchionów austrjackich, windykując im prawa, których im inni pisarze niemieccy przyznać nie chcieli.
68
Dwaj młodzi historycy austrjaccy, którzy pierwszym swym słabym próbom literackim zawdzięczają posady profesorskie przy uniwersytecie lwowskim, przywodzą mi mimowolnie na myśl naszych młodych pisarzy, którzy mimo większych może zdolności, a przynajmniej mimo prac literackich nierównie większej wartości, pod dawnem ministerstwem daremnie się o podobne kusili posady.
Taka to pod dawnym systemem była wiecznie różnica między „nimi” a „nami”. Dziś możemy dopiero mówić o upadku tego systemu; lecz jeszcze nie ze wszystkiem o rekonstrukcji.
1 „Die Direction wird halt gefürchtet, hoben, dass Sie nicht wiederkommen wenn Sie eimnal draussen sind. Es ist uns schon mit mehreren so gegangen. Ich nähm’ auch am liebsten Oesterreicher zu meine Schauspieler, aber es geht halt nicht, well die talentirtesten gewöhnlich Ausländer sind”